PILNE! Holenderskie F-35 strącają rosyjskie drony nad Polską: pierwszy taki ruch NATO!
Aktualności | 10-09-20025 | 10:00 | Czas czytania: 1 minuta
W nocy z 9 na 10 września rosyjskie drony bojowe naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Polska armia zareagowała błyskawicznie, a do akcji dołączyły sojusznicze siły NATO, w tym holenderskie myśliwce F-35. To pierwszy tak wyraźny sygnał, że wschodnia flanka Sojuszu jest broniona w czasie rzeczywistym – nie tylko na papierze.
Bezprecedensowy incydent
Kilka rosyjskich dronów bojowych wtargnęło nad terytorium Polski. Część z nich zniszczono, ale jeden uderzył w dom we wsi Wyryki. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Władze zaapelowały do mieszkańców wschodnich regionów o pozostanie w domach do czasu neutralizacji zagrożenia.
Wspólna odpowiedź
W operacji brały udział polskie siły powietrzne oraz jednostki NATO, w tym holenderskie F-35, które wspierały przechwycenia i neutralizację dronów. Do działań włączyły się także systemy wczesnego ostrzegania sojuszników z Polski i krajów bałtyckich. To pierwszy raz, gdy NATO odpowiedziało ogniem na rosyjskie zagrożenie w polskiej przestrzeni powietrznej w czasie rzeczywistym.
Reakcje polityczne
Premier Donald Tusk zwołał pilne posiedzenie rządu i pozostawał w stałym kontakcie z sekretarzem generalnym NATO Markiem Rutte. Unia Europejska potępiła atak, a szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas wezwała do większej solidarności z Polską i Ukrainą oraz przyspieszenia inwestycji w obronę powietrzną Europy.
Przypadek czy prowokacja?
Eksperci ostrzegają, że incydent nie był przypadkiem – to kolejny test reakcji Zachodu. Moskwa pokazuje, że potrafi uderzyć tuż przy granicy NATO, a błyskawiczna reakcja sojuszu miała być jasnym komunikatem: nie ma zgody na takie prowokacje.
Kto na tym zarobi?
Każdy taki incydent to także gratka dla przemysłu zbrojeniowego: producenci F-35, systemów obrony powietrznej i technologii dronowych już liczą przyszłe kontrakty. Wojna informacyjna trwa, a w tle słychać nie tylko warkot silników, ale i szelest banknotów.
