Templariusze, Masoni, Iluminaci i… ich „skarby” ukryte w Holandii…

Znacie już moje zainteresowanie historią. Tym razem, za namową przyjaciół udałem się do miejscowości Alphen w Północnej Brabancji. Tamże, w piękny niedzielny poranek wszedłem do niewielkiego zabytkowego budyneczku, tak starego, że prawdopodobnie pamięta on jeszcze chrzest Polski…

Panująca wewnątrz atmosfera spowodowała, że poczułem się jak w latach świetności Zakonu Templariuszy. Stare mury, półmrok i zapach palących się świec uruchomiły moją wyobraźnię tak bardzo, że nagle zacząłem ocierać się o spieszących dokądś wąskimi korytarzami rycerzy, odzianych w białe długie płaszcze z czerwonymi krzyżami.

Oto znalazłem się pomiędzy braćmi najświetniejszego zakonu rycerskiego, którego tajemnic nigdy dotąd nie rozwiązano…

Idąc wąskimi korytarzami rozmyślam o tych walecznych zakonnikach, którzy kiedyś w Jerozolimie weszli w posiadanie czegoś, co nadało im taką świetność i prawo do decydowania o losie najważniejszych włodarzy tamtych czasów. Co tych dziewięciu rycerzy znalazło w Świątyni Salomona? Czy były to fragmenty krzyża Jezusa? A może Arka Przymierza, kielich z Ostatniej Wieczerzy lub Włócznia Przeznaczenia?

Tej zagadki jeszcze nikt nie rozwiązał, choć wielu było śmiałków. Przez setki lat, strażnicy sekretów nieistniejącego już zakonu nie uchylili nawet rąbka tajemnicy. Jest możliwe, że późniejsi „naśladowcy” Templariuszy – Masoni i Iluminaci, mogli posiąść „zakazaną” wiedzę wykorzystując ją we własnych celach, pozostawiając społeczeństwo w niewiedzy i nieustającej chęci poznania prawdy.

Zarówno Templariusze jak i ich „następcy” budowali mur tajemnicy przez setki lat, pozostawiając jednak całe mnóstwo znaków i innych śladów, teoretycznie wskazujących miejsce ukrycia CZEGOŚ, co doprowadza do szału ludzi chcących poznać prawdę. Kolejny korytarz, rzeźba, ciemny zaułek… natchniony historią szukam wskazówek. Może to właśnie ja będę tym który rozwikła tajemnice skrywane przez wieki?

Niestety… świadomość że jestem jednym z miliona poszukiwaczy gasi mój dzisiejszy zapał. Ale tylko na krótką chwilę. Takich obiektów jak ten, jest w Holandii i w całej Europie mnóstwo, a dzięki temu że wiatraczek.nl zamieścił w jednej z zakładek info o tym obiekcie, mogłem cofnąć się w czasach i choć chwilę pomarzyć…


Uwierzcie mi, że warto być choć trochę zainteresowanym przeszłością – to pozwala nabrać zdrowego dystansu do panującej rzeczywistości i samego siebie. 

Tomek Piechocki

Piechocki

(9 kwietnia 2016, Alphen aan den Rijn, Holandia)