Haga: Protest antyimigracyjny zamienił się w pokaz fajerwerków z płonącym radiowozem w roli głównej
Aktualności | 21-09-2025 | 16:00 | Czas czytania: 2 minuty
Co robi Holender w sobotę? Jedni idą na rower, inni do Ikei, a jeszcze inni… palą policyjne auta w centrum Hagi. Bo czemu nie? Tym razem setki ludzi zebrały się na Malieveld, żeby zaprotestować przeciwko imigracji. Plan był prosty: trochę pokrzyczeć, pomachać transparentami i rozejść się do domu. Ale jak to zwykle bywa w Holandii – zamiast sielankowego protestu wyszedł dramatyczny odcinek „Flikken Den Haag”.

Radiowóz na grillu
Podobno Holendrzy słyną z zamiłowania do BBQ, ale tym razem menu było nietypowe: grillowany radiowóz. Kiedy w tłumie pojawiły się butelki i kamienie, policja uznała, że pora zatrudnić armatki wodne. I tak zamiast pikiety zrobiło się „Wet T-shirt Party”, tylko że uczestnicy nie mieli ochoty tańczyć.

A12 w roli deptaka
Protestujący nie byliby sobą, gdyby nie zablokowali autostrady. Bo przecież nic tak nie podkreśla powagi postulatów, jak siedzenie na pasie ruchu w sobotnie popołudnie. Kierowcy byli zachwyceni – oprócz tradycyjnego korka na A4 dostali bonusowy korek w Hadze.

Politycy udają zdziwionych
Premier tymczasowy (ustępujący, bo kolejny rząd się znowu rozpadł) Dick Schoof wyraził „oburzenie”, a liderzy partii tradycyjnie udali, że to „szok i niedowierzanie”. Bo przecież w Holandii nigdy, przenigdy protesty nie wymykają się spod kontroli. A już na pewno nie wtedy, gdy idzie o imigrację – temat spokojny i wyważony jak rowerzysta na czerwonym świetle 😀

Kto tu wygrał?
- Policja? Raczej nie – ich auto nadaje się na złom. Na szczęście tylko jedno.
- Protestujący? Cóż, 30 osób spędziło wieczór w areszcie, więc można powiedzieć, że noc w ciepłym miejscu jednak mieli.
- Politycy? Oczywiście, bo teraz mają darmową kampanię: „Głosuj na nas, a radiowozy już nigdy nie spłoną!”.

Podsumowanie:
Holandia pokazała światu, że nawet spokojna Haga potrafi zamienić się w plac zabaw dla wkurzonych obywateli. A że przy okazji ktoś spalił radiowóz? No cóż – przynajmniej nikt nie narzekał na nudny weekend 😉
