Jaka jest najprawdziwsza prawda o meldunku w Holandii?
Aktualności | 25-07-2021 | 16:30
W związku z 10-leciem działalności, z początkiem czerwca rozpoczęliśmy wakacyjny przegląd najciekawszych – naszym zdaniem – wpisów w sekcji Głosy Czytelników, przesłanych do nas od czasu powstania naszego wiatraczka. Oto kolejny z nich. Czy nadal aktualny? Sami oceńcie!
Całkiem niedawno, w miejscowości Alphen a/d Rijn zobaczyłem ciekawy obrazek: pod budynek gemeente podjeżdża chyba z dziesięć busów biur pośrednictwa pracy, z pojazdów tych wysypuje się jakaś setka osób które w wchodzą do urzędu i hurtowo – za stosowną kolejnością – są meldowani. W natłoku ludzi przemieszcza się osoba udzielająca szybko (w celu usprawnienia formalności meldunkowych) fachowej porady językowej, a w tym samym czasie jedna z urzędniczek wychodzi zza kontuaru i robi zdjęcia telefonem – chcąc chyba uwiecznić fakt i chęć Polaków, Słowaków oraz Czechów do zameldowania się w Holandii.
(Nie)zbędna biurokracja
Od wielu lat Polacy (i inne nacje) w Holandii żyją i pracują bez meldunku, no bo po co? Przyjeżdżamy, pracujemy, wyjeżdżamy i tak w kółko. Wiec po co ten meldunek nam Polakom napędzającym koniunkturę gospodarczą Holandii i pompującym euro w Polsce, który teraz holenderscy włodarze uznali za absolutnie wymagany? W mojej ocenie jest to dość dziwna sytuacja, gdyż na przykład Polska goniąca zachodnią Europę we wszystkim w czym tylko może, w chwili obecnej odstępuje od meldowania własnych obywateli, wydając dowody osobiste bez meldunku – dziwne są te postanowienia Schengen…
Zarobkowa przepaść, ale podatkowa równość
Czy holenderskie novum można wytłumaczyć chęcią zwiększenia kontroli nad obcokrajowcami, czy uzyskania w końcu wiarygodnych informacji o faktycznej ilości imigrantów zarobkowych? Trudno temu zaprzeczyć, choć wydaje mi się że chodzi tu tylko i wyłącznie o pieniądze…
Wszem i wobec wiadomo, że osoby legalnie zatrudnione na terenie Holandii wyciągają z budżetu państwa ogromne kwoty pieniędzy w postaci dodatków rodzinnych, “rozłąkowych” czy zasiłków dla bezrobotnych – jest to niezaprzeczalny fakt, ale to nam się prawnie należy – a stałe zameldowanie obciąży nas kolejnymi podatkami (ściekowy, śmieciowy, kanałowy) które będziemy płacić takie same jak Holendrzy, choć zarabiamy niewspółmiernie mniej od nich za dużo cięższą pracę.
Nowe realia i stare pytania
Idąc dalej tym tropem, wyłania się nowy, dotąd nieznany wizerunek pazernych biur pośrednictwa pracy, które meldując pracownika pod wskazanym adresem obciążają go “nowymi” podatkami, a same nabijają sobie portfele pieniędzmi, po raz kolejny – i to legalnie – wykorzystując uczciwie pracujących ludzi. W tym też momencie przychodzi mi na myśl zupełnie inny obraz i pytanie: czy takie same przepisy i podatki dotyczyć będą setek tysięcy nowych imigrantów (czyt. uchodźców – przyp.red.) zza innych granic?
Tomek Piechocki
22 września 2015, Alphen aan den Rijn, Holandia