Bardzo mgliste wspomnienie sylwestrowego „ogniska” w Scheveningen
No i dobiegliśmy do kolejnej mety – właśnie skończył się rok 2016, więc teraz z nowymi doświadczeniami, nowymi postanowieniami (żadnych porażek, same sukcesy) wkraczamy w rok kolejny. Oczywistą sprawą jest, że należało jakoś spędzić Sylwestra. Korzystając z wiatraczkowego banku informacji i niezawodnej prognozy pogody, udałem się wspólnie ze znajomymi do Scheveningen, gdzie na reprezentacyjnej plaży tego kurortu odbywać się miało coroczne spalenie stosu drewnianych palet – „Vreugdevuur” (fajna zabawa i atmosfera – byłem rok wcześniej), jednak w tym roku organizatorzy chcieli pobić rekord Guinessa i spalić ogromniasty stosik tych palet.
Może być ciekawie – jedziemy. Na plażę wchodzimy około 22:30 przy warunkach pogodowych wręcz zniechęcających do udziału w przedstawieniu – temperatura w plusie, ale odczuwalna jak najbardziej w minusie, duża wilgotność powietrza potęguje to wrażenie, no i ta nieszczęsna mgła…
Ogrom wielonarodowościowej masy ludzkiej przemieszczającej się pasażem przytłacza. Wszyscy, a może raczej większość kilkutysięcznego wesołego tłumu, w uporządkowanym chaosie zmierza w kierunku plaży na której zgromadzono kilkaset tysięcy palet ułożonych w stos – regularną figurę geometryczną która widoczna powinna być z dużej odległości, jednak jest mgła, „angielska” mgła…
Pomimo tych niedogodności dosłownie „czuć” sylwestrową zabawę – dookoła tłum, śpiew, strzały szampanów, huk petard i ich rozbłyski na niebie – we mgle… Wszystko odbywa się pod czujnym nadzorem wszechobecnej, ale chyba też niewiele widzącej POLITIE Panuje spokój i atmosfera zabawy, która nam też się udziela, minuty i kwadranse mijają, tylko ta mgła … jest cały czas obecna. W końcu na zegarze 00:00:00… huk jaki nas otacza jest nie do opisania, ogrom użytych fajerwerków (liczone chyba w tonach) przytłacza, próba złożenia sobie życzeń polega na wykrzyczeniu ich komuś w ucho z efektem – „o co chodzi? aha-okey„, szampany strzelają, wrażenia wzrokowo-słuchowe są wręcz niesamowite i nie do opisania – trzeba tam być, ale ta mgła…
Mija już oficjalna minuta składaniowo-życzeniowa i teraz tłum swoje oczy kieruje na pięknie ułożony stosik palet, na którego środku widnieje logo Rekordów Guinessa. Oczekiwanie trwa, a płomienie powoli obejmują drewno. Wszystko trwa wolno, chyba wilgotność jest zbyt duża, za długo się to rozpala, już jest 01:15, stos nie płonie w pełni, a mgła nas otacza i jest cholernie zimno… za zimno. Mijają kolejne minuty… o 01:40 nie wytrzymujemy, żegnamy wspaniałe Scheveningen z nadal dopiero rozpalającym się paletowym stosem. Ale mimo wszystko warto było tam być…, nawet z tą mgłą…
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2017 ŻYCZY TOMEK PIECHOCKI WRAZ Z PRZYJACIÓŁMI – ADIM, MARIUSZEM, KAMILEM, MARCINEM, PIOTRKIEM, EWĄ I ANIĄ – N A J L E P S Z E G O !!!!!
Tomek Piechocki
(2 stycznia 2017, Boskoop, Holandia)