Jak przetrwać w Holandii 72 godziny bez prądu, WiFi i latte macchiato
Aktualności | 14-08-20025 | 11:30 | Czas czytania: 3 minuty
Świat się zmienia, a wraz z nim lista potencjalnych katastrof. W Holandii, kraju tulipanów, wiatraków i rowerów, gminy coraz głośniej przypominają: „To, co kiedyś było nie do pomyślenia, dziś może się wydarzyć”. I nie chodzi tylko o to, że sąsiad nagle zacznie parkować zgodnie z przepisami – mowa o prawdziwych sytuacjach kryzysowych, w których pomoc może nadejść… dopiero po trzech dobach. Holenderski sposób? Przygotować się z wyprzedzeniem – i to na poważnie. Ale jak to bywa w Niderlandach, nawet survival wygląda tu jak elegancko zaplanowany piknik.
1. Zrób noodpakket – czyli „zestaw ratunkowy” (wersja holenderska)
Noodpakket to nic innego jak skrzynka przetrwania. Według oficjalnych zaleceń powinno pozwolić Ci przeżyć 72 godziny bez pomocy z zewnątrz. W środku powinny znaleźć się:
- Woda – minimum 3 litry na osobę na dzień. Tak, na dzień.
- Jedzenie długoterminowe – konserwy, suszone owoce, orzechy, zupy w proszku.
- Radio na baterie + powerbank – żeby wiedzieć, co się dzieje, zanim ktoś Ci to powie przez okno.
- Latarka + baterie, ewentualnie świece i zapałki.
- Apteczka z instrukcją – w kryzysie Google nie pomoże.
- Koce – nawet w Holandii bywa zimno.
- Gwizdek – w teorii do wzywania pomocy, w praktyce do doprowadzania sąsiadów do szału.
- Gotówka – tak, fizyczne pieniądze nadal istnieją.
- Podstawowe narzędzia – młotek, piła, kombinerki.
- Środki higieniczne – żel antybakteryjny, papier toaletowy, mokre chusteczki, podpaski, pasta i szczoteczka.
- Kopie dokumentów i lista ważnych numerów telefonu.
- Zapasowe klucze do domu i auta.

Wszystko najlepiej trzymać w wodoodpornej torbie lub plecaku, łatwym do zabrania w razie ewakuacji. Raz na pół roku trzeba sprawdzić zawartość i wymienić produkty z kończącym się terminem.
2. Bądź sprytny – przygotuj noodplan
Każda sytuacja jest inna, ale kilka zasad się nie zmienia:
- Jeśli dostaniesz NL-Alert – przeczytaj i wykonaj polecenia. Pomóż innym.
- Jeśli syrena zawyje w inny dzień niż pierwszy poniedziałek miesiąca – wchodzisz do środka, zamykasz okna i drzwi, włączasz radio.
- Przy braku prądu TV i internet nie działają – miej radio na baterie.
- Unikaj jazdy autem – drogi mogą być zablokowane.
- Zostań w domu, jeśli jesteś bezpieczny.
- Dzwoń po 112 tylko w sytuacji realnego zagrożenia życia.

Pro tip: w kryzysie spokój to waluta. Jeśli Ty panikujesz, panikują wszyscy.
3. Rozmawiaj, zanim zabraknie światła – praat erover

Rozmowa z rodziną i sąsiadami może uratować życie. Warto ustalić:
- Kogo dzwonisz w pierwszej kolejności.
- Co robisz, jeśli nie możesz się z kimś skontaktować.
- Gdzie się spotykacie w razie ewakuacji.
- Kto odbiera dzieci z przedszkola/szkoły.
- Jak odciąć prąd, gaz i wodę.
- Jak zagotować wodę bez prądu i gazu.
- Kto ma w domu AED (defibrylator) lub sprzęt medyczny.
- Kto będzie „głównym kontaktem” w Twoim domu.
- Którzy sąsiedzi wymagają szczególnej opieki.
4. Kiedy pomoc nie przyjedzie od razu

W Holandii ratownicy działają szybko – ale jeśli katastrofa jest duża, priorytetem będą strategiczne obiekty. Twój blok może poczekać. Dlatego przygotowanie to nie fanaberia, tylko realna strategia przetrwania. Bo jak pokazuje praktyka – lepiej mieć własny koc i puszkę tuńczyka, niż czekać, aż ktoś dostarczy je w „rządowej paczce ratunkowej”.
5. Holenderski survival – wersja light (ale skuteczna)

Przygotuj zapasy, plan, przegadaj go z bliskimi, sprawdź regularnie torbę. I pamiętaj – 72 godziny bez kawy z ekspresu czy Netflixa to wyzwanie, ale do przeżycia. A jeśli naprawdę chcesz przetestować swoją odporność – wyłącz internet na jeden dzień. Zobaczysz, jak nagle „noodpakket” zacznie wyglądać jak najlepszy wynalazek świata.
💬 Komentarz redakcyjny:

Patrząc na te wszystkie instrukcje, infografiki i listy zakupów, można odnieść wrażenie, że chodzi głównie o przygotowanie na burzę, powódź czy awarię prądu. Ale gdzieś między wierszami czuć, że to także lekka sugestia, by mieć plan na wypadek poważniejszych scenariuszy. Ten trend w gminnych ulotkach przyspieszył, gdy świat zaczął coraz częściej mówić o konfliktach z „atomówką” w tle. Oczywiście, nikt w oficjalnym folderze nie napisze wprost o grzybie atomowym – brzmi to zbyt dramatycznie. Zamiast tego mamy neutralne „nowe ryzyka” i „bądź gotów na wszystko”. A my możemy sobie tylko dopowiedzieć, że gwizdek, powerbank i konserwa w plecaku to uniwersalny zestaw – nawet jeśli, oby nigdy, na horyzoncie zakwitnie coś, czego nikt nie chce oglądać…