[Foto i wideo] PILNE: Najnowsze doniesienia z akcji u wybrzeży Holandii

Aktualności |28-07-2023 | 6:00

We wtorek, 25 lipca, krótko przed północą, holenderska Straż Przybrzeżna otrzymała zgłoszenie o pożarze na pokładzie statku Fremantle Highway, który znajdował się 27 kilometrów na północ od wyspy Ameland. Przyczyna wciąż trwającego pożaru jest nieznana.

Samochodowiec

Pływający pod panamską banderą Fremantle Highway, to zbudowany w Japonii samochodowiec mający prawie 200 metrów długości i 32,26 metra szerokości. Statek był w drodze z niemieckiego Bremerhaven do Singapuru via Kanał Sueski. Przewoził 3783 pojazdy: samochody osobowe, ciężarowe oraz tzw. ładunki tzw. „high & heavy”, takie jak maszyny budowlane i rolnicze, w tym 25 pojazdów z napędem elektrycznym.

Pożar

Spekuluje się, że pożar wybuchł w jednym z przewożonych pojazdów elektrycznych. Pochodząca z Indii załoga nie była w stanie samodzielnie powstrzymać rozprzestrzeniającego się ognia. Jedna osoba zginęła w pożarze, a 22 inne zostały uratowane, po tym, jak część z nich skoczyła ze statku do morza po konsultacji kapitana ze Strażą Przybrzeżną. Szesnaście osób przebywa w szpitalu z różnymi obrażeniami.

Zagrożenie

Według niemieckiego Federalnego Ministerstwa Środowiska, oprócz przewożonego ładunku na pokładzie znajduje się 1 600 ton ciężkiego oleju opałowego i kolejne 200 ton morskiego oleju napędowego. Jeśli statek zatonie, cała ta ropa oraz inne niebezpieczne substancje mogą szybko przedostać się do wody.

Powtórka z historii?

Jedna z największych katastrof morskich w historii wydarzyła się 16 marca 1978 roku u wybrzeży Francji. Płynący pod liberyjską banderą MT Amoco Cadiz, wiozący arabską ropę do Rotterdamu, zatonął u wejścia do Kanału La Manche. Wydarzenie miało miejsce podczas sztormu z wiatrem o prędkości 150 km/h. Za główną przyczynę katastrofy uważa się jednak błąd decyzyjny i brak doświadczenia załogi. Do morza dostało się ok. 223 000 ton surowej ropy naftowej. Plama ropy rozciągnęła się na powierzchni 500 km2. Skażeniu uległo 230 km wybrzeża Bretanii. Skutki katastrofy odczuwane są do dziś.

Obecna sytuacja

Według wczorajszych (27 lipca) komunikatów Straży Przybrzeżnej, ogień wciąż szaleje i nadal wydostaje się dużo dymu. Wydaje się jednak, że intensywność pożaru nieco się zmniejszyła. Mimo to, sprowadzenie ekipy ratowniczej na pokład statku jest w chwili obecnej zbyt niebezpieczne. Statek nie jest już stale chłodzony, aby zapobiec przedostawaniu się zbyt dużej ilości do wnętrza kadłuba. Zagrażałoby to stabilności jednostki. Sytuacja jest stale monitorowana z pokładu holownika oraz z powietrza.

(holandia.online/wnl/MediaNL/foto(s):kustwachtvliegtuig,wikipedia)