Martwy Internet: boty, propaganda i „łabądź”, który zarabia na Twoim kliknięciu

Aktualności | 13-09-2025 | 11:30 | Czas czytania: 2 minuty

Pamiętasz czasy, gdy Internet był miejscem pełnym dyskusji i memów wrzucanych przez znajomych? Dziś coraz częściej trafiasz na treści, które wyglądają jakby napisał je robot – bo tak jest. Nagłówki z błędami, których nie da się nie kliknąć, reklamy bardziej agresywne niż telemarketer o 7 rano i zdjęcia tak perfekcyjne, że wyglądają jak z katalogu – choć przedstawiają „zwyczajnego sąsiada”.

Content farming i clickbait

Setki tysięcy artykułów powstają tylko po to, by złapać Twój klik. Błędy i literówki w tytułach są często celowe – „łabądź” zamiast „łabędź” to trik, który działa. Liczy się CTR, nie jakość. Widzisz to codziennie, nawet jeśli nie zdajesz sobie z tego sprawy.

A digital photograph captures a close up view of a

Dezinformacja jako broń

Internet to także narzędzie propagandy. Setki fałszywych rosyjskich (i nie tylko) „portali informacyjnych” zalewają sieć zmanipulowanymi treściami o Ukrainie i Zachodzie. Strony wyglądają profesjonalnie, mają fikcyjnych autorów i są promowane przez boty – chaos i brak zaufania to ich cel.

A digital photograph captures a disinformation wor

Fałszywe zbiórki

Warto zachować dystans wobec wszelkich zbiórek na chore dzieci czy zwierzęta, nawet jeśli wyglądają na organizowane przez zaufane portale. Oszuści perfekcyjnie podrabiają strony i logotypy, a „historia choroby” to często gotowy szablon wyciągający pieniądze od ludzi dobrej woli. Jednak (o czym się rzadko mówi) nawet ’renomowane’ oryginalne portale pobierają spore prowizje od zrzutek, a czasem przepuszczają fałszywe zbiórki. Z tego żyją. To biznes jak każdy inny – z tym że opakowany w empatię i wzruszające historie. Chcesz pomóc? Najlepiej bez pośredników. Karmienie hien – na własne ryzyko!

A photograph showcases a laptop a piggy bank and

Algorytmy, które lubią fikcyjnych autorów

Nowym trendem są botowe artykuły podpisane zdjęciem i nazwiskiem fikcyjnego autora. To zwiększa ich wiarygodność i poprawia pozycję w wyszukiwarce. Google mogłoby oddzielić ziarno od plew, ale… nie robi tego, bo kasa z reklam musi się zgadzać. Po co walczyć ze śmieciami, skoro śmieci klikają się najlepiej? Ponadto również Android w telefonie z uporem maniaka podrzuca nam te śmieci jako ‘poważne artykuły od szacownych autorów’, bo jego algorytm też wie lepiej, co mamy czytać. No ale Android = Google.

A photograph features a wall of nineteen computer

Wiatraczek kontra fabryki treści

Na Wiatraczku jest inaczej. Owszem, AI pomaga nam tworzyć ilustracje, ale ostateczne decyzje i teksty to dzieło ludzi z poczuciem humoru, którzy wiedzą, że kliknięcia to nie wszystko, że choć gorzej dla algorytmów, to lepiej dla ludzi. Nie wciskamy Ci też wyskakujących banerów i 17 reklam na stronę. Serio! Jeśli już coś miga na ekranie, to dzięki naszemu ukochanemu Google, które ma w tym własny interes. My sami dajemy tylko jedną reklamę w tekście – dla równowagi. To też trochę eksperyment: czy ktoś ją w ogóle zauważy w tym całym algorytmicznym cyrku?

c5d94e63 ac91 46ff a8bf ce30e76ccf82

Na zakończenie…

Dzisiejszy Internet to dziwna mieszanka ludzi, algorytmów i propagandy. Kliknięcia wygrywają z jakością, a dezinformacja jest bardziej zyskowna niż prawdziwe dziennikarstwo. Ale jeśli trafiłeś na ten tekst, to znaczy, że nadal szukasz rzetelnych wiadomości, a nie treści-śmieci. Szacunek za to.

A photograph captures a light skinned Caucasian ma

(holandia.online/wnl/foto(s):AI)

Wiatraczek
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.