7 pytań do… Michała Szymczaka – podróżnika i filmowca

Okazuje się, że Świat jednak jest mały: nie w Boliwii, nie w Meksyku, ale właśnie w Holandii spotkaliśmy dzisiaj podróżnika i filmowca, słynnego „pasikonika” – Michała Szymczaka. Nie było łatwo, ale dał się namówić na wywiad wyłącznie dla naszych Czytelników.

Dlaczego uciekłeś od rzeczywistości, w której nadal egzystuje większość Europejczyków?

Przede wszystkim to nie jest ucieczka. To świadomy wybór. Ludzie zazwyczaj koncentrują się na pracy, pieniądzach, na przedmiotach, pozycji uznawanej przez społeczeństwo, ale bardzo rzadko człowiek koncentruje się na swoich marzeniach. Ta większość jest z reguły nieszczęśliwa, często żyje życiem innych ludzi. Ja nie chciałem tak żyć. Pragnąłem być szczęśliwy i spełniać swoje pasje, przede wszystkim poznać świat.

Jak byś nazwał samego siebie? Czy naprawdę jesteś – jak podają polskie media – podróżnikiem, obieżyświatem, czy też może wiecznym tułaczem bez swojego miejsca na ziemi, bez domu?

Jestem podróżnikiem. W drodze praktycznie bez przerwy od 12 lat, głównie autostopem. Muszę wyjaśnić, iż dla mnie słowo podróż to nie tylko bycie w drodze, ale przede wszystkim poznawanie siebie, naszej planety, kultur i ludzi. Kilkumiesięczny pobyt w nowym miejscu również jest dla mnie podróżą w zakamarki nieznanej rzeczywistości. To prawda, nie mam swojego stałego miejsca. Moim domem jest Matka Ziemia, dlatego gdziekolwiek jestem, jestem w domu.

Twój film „Sezon na lwy” określany jest przez niektórych recenzentów mianem „kultowego”. Wiesz coś o tym?

Oj wiem. Prezentowałem „Sezon na lwy” na 64 oficjalnych pokazach w całej Polsce, widziałem reakcje publiczności, rozmawiałem z setkami osób, dostałem mnóstwo pozytywnych mejli i telefonów. Ten film to INSPIRACJA. Prawie sześć lat temu, kiedy pokazywałem go po raz pierwszy, nie było zbyt wielu Polaków, którzy podróżowali w ten sposób. „Sezon na lwy” jest filmem – pionierem w tej dziedzinie. Od tamtego czasu lawinowo rośnie liczba autostopowych podróżników z pasjami, którzy prezentują swoje rzeczy w internecie, ale i cała rzesza osobników, którzy zostawili swój, nie dający szczęścia i radości świat zdobywania pieniędzy i pozycji społecznej i ruszyli za głosem swojego serca, niekoniecznie z plecakiem na plecach.

Dlaczego wybrałeś akurat Amerykę Południową?

Od dziecka fascynowała mnie Ameryka Południowa i Łacińska, świat Indian i ich tradycji. Kiedy poleciałem tam po raz pierwszy, zakochałem się do szaleństwa! Poza tym styl życia w Ameryce jest zupełnie odmienny od Europejskiego. Latynosi również borykają się z problemami, z biedą, z wyzyskiem, z kłopotami ze swoim zdrowiem, ale mimo to podchodzą do życia w inny sposób. Cieszą się życiem, cieszą się małymi drobiazgami, mają gorące serca pełne życzliwości i gościnności. Żyją bliżej Natury. Na ulicach panuje luźna, wesoła atmosfera, jest dużo muzyki i tańca. O różnicach można by opowiadać długo, ale zdecydowanie bardziej polecam to przeżyć.

Nad czym teraz pracujesz, i kiedy można spodziewać się kolejnej premiery?

W tej chwili pracuję nad organizacją trasy przez Polskę z moim nowym filmem. Tak jak z „Sezonem na lwy” zamierzam odwiedzić wszystkie największe i wiele średnich miast w kraju. „Inlakesh – Ja jestem innym Ty” – to moje nowe dzieło, które tworzyłem przez 2,5 roku w Meksyku i Gwatemali. Jest to dokument fabularny o Czasie i dziejących się na naszej planecie zmianach, wzroście świadomości całej ludzkości. Zainspirował mnie Kalendarz Majów i rok 2012, pojechałem zatem na majańskie ziemie i zacząłem szukać odpowiedzi. Film niesie ze sobą potężne przesłanie dla ludzi, zawiera mnóstwo informacji, między innymi o Kalendarzu i przepowiedniach Majów i Indian Hopi. Premiera prawdopodobnie odbędzie się w kwietniu w Warszawie, choć to nie jest jeszcze potwierdzone. Po premierze ruszam w trasę przez Polskę, a później Europę. Z miłą chęcią dzielę się swymi produkcjami, doświadczeniami i wiedzą, jestem otwarty na wszystkie propozycje.

To pewnie zainteresuje naszych Czytelników: sprzęt, jakim się posługujesz przy kręceniu i obróbce filmów…

Zazwyczaj posiadałem słabej jakości i tanie kamery. Dawało to wielką swobodę, nie musiałem się o nie martwić. Dobrego sprzętu nie zostawisz w namiocie, nie wyciągniesz wśród niepewnych ludzi, tylko bez przerwy musisz się o niego troszczyć i uważać. Do Meksyku poleciałem jednak z lustrzanką cyfrową i obiektywami. Jakość FullHD absolutnie nadaje się do kręcenia filmów czy do telewizji. Do nagrywania dźwięku używalem rejestratora dźwięku. Po 4 miesiącach jednak ukradli mi wszystko Smile Filmy edytuję na swoim 6 letnim staruszku – laptopie. Przy dobrej jakości plików wymaga dużej cierpliwości. Programów używam różnych, choć najbliższy memu sercu to Sony Vegas.

I na koniec naszej rozmowy: chciałbyś coś przekazać Polakom w Holandii?

Słuchajcie kochani, przestańcie wreszcie narzekać. Żyjecie w bogatym i spokojnym kraju, zarabiacie pieniądze i macie mnóstwo możliwości. Nie wyobrażacie sobie jakimi szczęściarzami jesteście! Docenilibyście to, gdybyście lepiej poznali naszą planetę. Większość ludzi żyje w ubóstwie, nie ma pieniędzy na edukacje, choć dzieci chcą się uczyć. Ludzie są wyzyskiwani przez korporacje, brakuje wody… lista jest długa. Doceńcie to, co macie! Posłuchajcie tego, co mówi Wam serce i kierujcie się tym głosem, on prowadzi do szczęścia. Pieniądze ich nie dają. Spełniajcie swe marzenia, macie wachlarz możliwości. Traktujcie innych, jak sami chcielibyście być traktowani, czyńcie małe piękne gesty, cieszcie się życiem, starajcie się być szczęśliwi każdego dnia.

(Alphen aan den Rijn, Holandia, 9 listopada 2015)

Odwiedź blog pasikonika

www.pasiko.blogspot.com