Hazelnootroom od Jumbo: zabójczy deser czy test na inteligencję?
Aktualności | 30-09-2025 | 12:00 | Czas czytania: 2 minuty
Holenderskie supermarkety to miejsce, gdzie można trafić na wszystko – od pomidorów pakowanych po trzy sztuki, aż po deser, który może zabić. Jumbo właśnie ogłosiło „veiligheidswaarschuwing” dla swojego deseru ’hazelnootroom’.
Dla niewtajemniczonych: hazelnootroom to nic innego jak słodki, puszysty deser na bazie śmietanki, z dodatkiem orzechów laskowych. Innymi słowy – orzechowa pianka, którą Holendrzy pakują w małe kubeczki i traktują jako szybki „toetje” po obiedzie. Smakuje jak Nutella w wersji light, tyle że zamiast smarować kanapkę, zjadasz całość łyżeczką.

Problem?
Na opakowaniu znalazła się błędna etykieta, na której… zabrakło informacji o tym, że w środku są orzechy laskowe i orzeszki ziemne.

No i teraz uwaga: NVWA apeluje, by „nie jeść produktu, jeśli ktoś jest uczulony na orzechy laskowe lub orzeszki ziemne.” Dziękujemy za cenną radę – równie odkrywcza byłaby notka na zapalniczce: „Nie przykładaj do benzyny” 😉

Ale serio, kto to kupuje?
Najbardziej rozbraja fakt, że ktoś w ogóle się dziwi. Jeśli jesteś uczulony na orzechy, a w Twoim koszyku ląduje deser o nazwie hazelnootroom, to mamy do czynienia z dwiema opcjami:
- Albo masz w życiu bardzo mocny instynkt samounicestwienia,
- Albo naprawdę ufasz etykietom bardziej niż własnym oczom i zdrowemu rozsądkowi.
To tak, jakby cukrzyk sięgnął po „cukierki karmelowe” i miał pretensje, że zawierają cukier.

Jumbo się tłumaczy, NVWA ostrzega
Produkt, którego dotyczy akcja, to:
Jumbo dessert hazelnootroom
Streepjescode: 2138440000000
Wszystkie daty przydatności do spożycia do 01-10-2025

Instrukcja NVWA jest jasna: „Nie jedz, jeśli jesteś uczulony.” My dodamy od siebie: „A jeśli nie jesteś uczulony, to też się zastanów, czy naprawdę chcesz deseru, którego skład musisz sprawdzać w komunikatach prasowych.” 😉

Od redakcji
Oczywiście, Jumbo zawaliło z etykietą – to fakt. Ale cała afera pokazuje pewien szerszy problem: współczesny człowiek potrafi bardziej ufać nadrukowi na kartoniku niż temu, co jest napisane wielkimi literami w nazwie produktu. Ale ale serio… jakim trzeba być desperatem, żeby mając alergię na orzechy wciągać hazelnootroom? To tak, jakby cukrzyk kupował „cukierki karmelowe” i się dziwił, że cukier tam jednak jest.

To nie jest etykieta, to jest test na inteligencję
- Jeśli widzisz słowo „hazelnoot” i mimo to ładujesz to do koszyka, to nie alergia jest Twoim największym problemem.
- To tak, jakby weganin zamówił „Steakhouse XXL” i potem płakał, że tam jednak było mięso.
NVWA pisze: „Eet dit product niet als u allergisch bent voor pinda of hazelnoten.” (Nie jedz, jeśli jesteś uczulony na orzechy ziemne lub laskowe)
No serio? Jeszcze powinni dodać: „En adem niet onder water als u geen vis bent.” (Nie oddychaj pod wodą jeśli nie jesteś rybą) 😀

Bo hazelnootroom musi zawierać (i zawiera!) hazelnoten. Breaking news. 🚨