Holandia: Makrela Znika z Półek – Zdradzamy Dlaczego!
Aktualności | 20-08-2025 | 11:00 | Czas czytania: 2 minuty
Holandia znów ma swoją wojnę – tym razem nie o gaz, nie o politykę, a o… makrelę. Supermarkety wyrzucają ją ze swoich półek, rybacy grożą sądami, a VISwijzer rozdaje czerwone kartki szybciej niż arbiter w meczu Feyenoord–Ajax. Kto wygra? Kto straci? I czy w tej walce ktoś w ogóle myśli o rybie?
Makreel – ryba, która wpadła w sieć… polityki

Makrela – zdrowa, tłusta i smaczna – od lat była ulubienicą Holendrów. Idealna do wędzenia, świetna na kanapki, a dla wielu wręcz symbol nadmorskiej kuchni. Ale teraz znalazła się na czerwonej liście. Supermarkety jak Albert Heijn i Jumbo wycofują ją z półek, powołując się na ekologiczne sumienie. A raczej na to, że WWF i VISwijzer stuknęli ich linijką po palcach.
Czerwone światło dla makreli

W 2019 r. makrela straciła prestiżowy certyfikat MSC. W kwietniu tego roku VISwijzer powiedział wprost: „makreel – op rood”. Dlaczego? Bo kraje łowiące w Atlantyku – Norwegia, Wielka Brytania, Rosja, Wyspy Owcze – grają w makrelowe Monopoly i sami sobie rozdają karty. Efekt? Zamiast 577 tys. ton rekomendowanych przez naukowców, łowi się prawie dwa razy tyle.
Rybacy: „To nie my, to oni!”

Europejscy rybacy są wściekli. Twierdzą, że to nie oni, a „ci źli z zewnątrz” – Norwegowie i Duńczycy z 'Faeröer’ (Wyspy Owcze) – łowią bez opamiętania. Wina zawsze spada na kogoś innego: Rosjan, Skandynawów, a może nawet na same ryby, które „nie chcą się rozmnażać jak dawniej”. Tymczasem holenderskie wędzarnie i fileciarnie już liczą straty. A że to biznes warty miliardy, to i prawnicy już ostrzą pióra.
Supermarkety: „Dość czekania!”

Albert Heijn i Jumbo mówią: basta! Nie chcą czekać do 2026 r., kiedy kraje może się dogadają. Lepiej teraz zrobić pokazówkę: „patrzcie, jacy jesteśmy ekologiczni”. Tylko że klient, który do tej pory kupował wędzoną makrelę, musi nagle przerzucić się na śledzia. I dobrze, bo przecież wiadomo: zdrowiej i taniej… no chyba że za chwilę śledź też dostanie czerwoną kartkę.
Wojna o makrelę dopiero się zaczyna

PFA i Visfederatie chcą iść do sądu – nie z Norwegią czy Rosją, ale z Viswijzerem. Bo łatwiej walczyć z fundacją niż z całą flotą trawlerów. Tymczasem Unia Europejska przygotowała nowe przepisy: można blokować import ryb z krajów, które przesadzają z połowami. Ale zanim Bruksela zacznie coś naprawdę egzekwować, półki w sklepach zdążą już dawno zarosnąć mchem.

I kto na tym wszystkim zarobi?

Supermarkety oczywiście. Bo jeśli nie makrela, to wcisną coś innego: łososia z hodowli, pangę z Wietnamu albo tofu w kształcie ryby. A producenci paliw? Oni też, bo statki rybackie wciąż będą pływać. Najgorzej na tym wszystkim wyjdzie tylko makrela… 😉
