Jak przeziębić się w Holandii i przeżyć? Mój (bolesny) eksperyment
Aktualności | 25-02-2025 | 11:00 | Czas czytania 3 minuty

Kiedy człowiek czuje się jak przejechany przez rowerowy peleton podczas Amstel Gold Race, zazwyczaj sięga po sprawdzone sposoby na przeziębienie. W moim przypadku sprawa była jednak podejrzana – nie dość, że objawy były wyjątkowo bolesne, to jeszcze test na powtórkę z korony wyszedł negatywnie. Grypa? Raczej nie, bo zazwyczaj przechodzę ją łagodnie, często nawet nie wiedząc, że ją miałem. No to co? Może tajemniczy wirus HMPV, skoro 'kolega’ (czytaj: wyjątkowo wredny kutafon) z pracy dopiero co wrócił z wakacji w Ghanie?

Holandia to w końcu kraj otwarty, a wirusy chyba nie potrzebują paszportów 🙂

Co ciekawe, władze Ghany już wcześniej zaleciły obywatelom noszenie maseczek (kutafon nie raczył o tym wspomnieć kaszląc od powrotu z wakacji) , a tego tajemniczego wirusa wykryto też jakiś już czas temu w Anglii, czyli prawie w €uropie 😉 Najwięcej chorych jest dzisiaj oczywiście tam, gdzie ludzi najwięcej, czyli… w Chinach 😀 Mimo to stawiam, że to HMPV, ale o zakład nie idę… 😉
Ludzki metapneumowirus
HMPV, czyli ludzki metapneumowirus, to patogen należący do tej samej rodziny co wirusy powodujące RSV. Jest odpowiedzialny za infekcje górnych i dolnych dróg oddechowych, szczególnie groźne dla dzieci, osób starszych i osób z osłabionym układem odpornościowym. Objawy przypominają grypę – gorączka, kaszel, bóle mięśni, zmęczenie – ale mogą być bardziej intensywne i długotrwałe. Chociaż wirus HMPV nie jest nowością (ponoć każdy Polak nawet nigdy nie wyjeżdżający za granicę co najmniej raz w życiu go odchoruje), to w ostatnich miesiącach odnotowano wzrost przypadków, zwłaszcza w Chinach, co może świadczyć o jego mutacjach lub zwiększonej transmisji.

Ale wracając do sedna – jak Holendrzy radzą sobie z chorobą?
Paracetamol i do pracy!
Pierwsza i najważniejsza zasada w Holandii brzmi: paracetamol jest lekarstwem na wszystko. Boli głowa? Paracetamol. Katar? Paracetamol. Złamana noga? No zgadnij – paracetamol! W dodatku Holendrzy mają niesamowitą zdolność do ignorowania choroby – dopóki człowiek nie ma gorączki powyżej 40 stopni i nie mdleje na ulicy, to nie ma powodu do paniki 😉

Mleko z anyżem – czyli jak zepsuć i tak już trudny dzień
Kiedyś usłyszałem, że Holendrzy na przeziębienie piją ciepłe mleko z anyżem. Postanowiłem spróbować. I powiem tak – nigdy więcej. Mieszanka przypominająca coś pomiędzy pastą do zębów a rozpuszczonym cukierkiem skutecznie odwraca uwagę od choroby, ale bardziej przez traumę niż przez działanie lecznicze 😀

Herbata? Może, ale najpierw kanapka z hagelslag
W Polsce choroba oznacza hektolitry herbaty z cytryną i miodem. W Holandii? Oczywiście można napić się herbaty, ale nie ma co liczyć na jakąś szczególną celebrację. Natomiast na pewno usłyszysz, że na śniadanie i tak powinieneś zjeść kanapkę z hagelslag (czekoladową posypką), bo przecież cukier doda ci energii do walki z chorobą.

Zupa? A komu to potrzebne?
Polska kuchnia ma rosół – naszą tajną broń na wszelkie infekcje. A w Holandii? Można oczywiście kupić jakąś zupę z supermarketu, ale nie oszukujmy się – przypomina bardziej wodę z przecierem pomidorowym niż coś, co mogłoby uratować organizm przed wirusami.

Holenderski patent na chorobę to raczej suchy chleb z serem i kufel piwa, bo przecież „alkohol zabija bakterie”.

Najważniejsze – nie daj się zwariować!
Podsumowując, holenderskie sposoby na przeziębienie opierają się głównie na strategii „weź paracetamol i idź do pracy”. Może i działa na niektórych, ale w moim przypadku – kiedy tajemniczy wirus postanowił zrobić sobie imprezę w moim organizmie – to nie wystarczyło. W końcu człowiek, który zawsze przechodzi grypę bezobjawowo, teraz ledwo żyje. Więc może jednak warto wrócić do starych, dobrych metod?

A Wy? Macie swoje sprawdzone sposoby, czy też trzymacie się holenderskiej szkoły „paracetamol i jazda”? 😉

(foto(s):AI,Pixabay.archiwum)