Moje 3 grosze… (2): Kto ty jesteś?… Polak mały…

Polacy mieszkający za granicą, a konkretnie w Holandii. Bardzo duża część to pracownicy tymczasowi, mieszkający w hotelach lub ośrodkach, którzy oprócz miejsca zamieszkania mają przez agencje pracy zapewniony również transport do i z pracy. To także jak jeden mąż ludzie dorośli. Tak wygladają suche fakty, a jaka jest rzeczywistość?

Alkohol i ku##a…

Mieszkając w hotelu pracowniczym i jeżdżąc do pracy zapewnionym transportem naoglądałam się jak to wygląda. Pracownik wie o której godzinie wyjeżdża do pracy, więc jako osoba dorosła i w pełni odpowiedzialna powinien być trzeźwy i na czas w wyznaczonym miejscu. Niestety nie dla wszystkich jest to oczywiste, i sytuacje że ktoś zaspał, że jest pod wpływem alkoholu, lub paruje jeszcze procentami po popijawie z dnia poprzedniego zdarzały się dość często i zdarzają do dnia dzisiejszego. Spotyka się to również z ogólną akceptacją współpracowników i daje powody do żartów.

Powrót z pracy, każdy zmęczony, wiadomo. Nagminną praktyką jest, że zaraz po zamknięciu drzwi auta słychać tylko syk otwieranych puszek piwa – no bo przecież od razu po skończonej pracy trzeba się napić, czyż nie? Postój w drodze z pracy w sklepie: wypada grupa z auta lub busa i już wszyscy w okolicy wiedzą że Polacy po pracy przyjechali na zakupy – pokrzykiwanie, wybuchy niekontrolowanego rechotu no i oczywiście nasze słynne polskie słowo, nasza wizytówka… Ku##a latająca w powietrzu jak babie lato. Aż duma pierś rozpiera!

Smród, brud, wandalizm…

Mieszkając w hotelu, ośrodku, czy też mieszkaniu które udostępnia agencja pracy, duża liczba osób zapomina co to kultura osobista, przyzwoitość i szacunek do cudzych rzeczy. Nie jest to ich dom rodzinny – więc nie szanują udostępnionego sprzętu, mebli, nie dbają o czystość prywatnej przestrzeni a nawet o czystości przestrzeni wspólnej. Bo i po co? To nie nasz dom, to możemy dewastować pokoje, wyprowadzając się zostawiać taki syf że „głowa mała”. Oczywiście jak rozmawiamy między sobą, to narzekamy jak nam źle, niedobrze, ciasno, a bo warunki mieszkaniowe nie takie, a bo brudno, a bo zniszczone, a bo za takie warunki ciężkie pieniądze co miesiąc z salarisa odciągane.

A jak jeszcze ktoś zostanie obciążony karą finansową za zniszczenia lub sprzątnie pokoju po nas to dopiero lamenty i pomstowania słychać – nawet te wypowiedziane już w Polsce docierają do Holandii. Oczywiscie każdy odczuwa kary finansowe, bo są to jego ciężko zarobione pieniądze, ale przecież gdyby akty wandalizmu miały miejsce w prywatnym mieszkaniu, to wtedy osoba wynajmujaca automatycznie traci borg w wysokosci miesięcznej opłaty za wynajem – to chyba oczywiste?

Nikogo nie trzymają na siłę…

Kolejny aspekt: nikt nikogo nie zmusza żeby latami mieszkał na hotelu pracowniczym. Każdy ma prawo zamieszkać w innym przez siebie wybranym miejscu, poza kontrolą i ingerencją agencji pracy. Mało kto to robi, bo niby koszta większe – ale czy faktycznie? Bo trudno znaleźć coś blisko miejsca pracy – a musi być zaraz przy firmie gdzie pracujemy? Bo Holendrzy nie chcą wynajmować Polakom – to akurat jestem w stanie zrozumieć…

Zapomnieli po co przyjechali?

Ludzie, czy tylko mi się wydaje że jest to marna komedia? Co się dzieje z Wami, nami, Polakami, po przekroczeniu granic ojczystego kraju? Dlaczego poważni i odpowiedzialni ojcowie, matki, córki, synowie w Polsce, za granicą zmieniają się w ludzi niepoważnych, nieodpowiedzialnych, chamskich, bez poczucia wstydu, nadużywających alkoholu i innych używek. Ludzi, którzy jakby zapomnieli po co wyjechali za granicę. Ludzi, którzy w Polsce w większości przypadków by się tak nie zachowywali. Stąd moje pytanie: dlaczego tak się dzieje???

Wstyd i przykro…

Wiem że nie przysporzę sobie sympatii pisząc wprost o tym co wszyscy wiedzą, ale jest mi przykro, a często wstyd, gdy widzę i słyszę swoich rodaków, ich skandaliczne zachowanie w miejscu publicznym. Paranoją jest dla mnie to, że odruchowo przestaję mówić po polsku i udaję że nie jestem Polką – bo nie chcę być „wrzucona do jednego wora” z takimi osobami. Oczywiście znam sporo Polaków i Polek którzy przyjechali do Holandii z nadzieją na lepsze życie i krok po kroku realizują swój plan.

Ciężko pracują, po pracy odpoczywają, szanują siebie i ludzi dokoła, szanują kulturę i obyczaje kraju w którym mieszkają, zależy im na dobrej opinii i relacjach z sąsiadami i współpracownikami, itd, itp. Wszyscy oni spotykają się dzięki takiej postawie z akceptacją i szacunkiem otoczenia. Ich życie na emigracji jest równie tudne jak każdego z nas, a jednak potrafią znaleźć równowagę i pozostać sobą, człowiekiem kulturalnym i odpowiedzialnym, czego sobie i wszystkim życzę…

Ciąg Dalszy Nastąpi

emigrantka

Emigrantka Marta