Polacy w Holandii wylatują z roboty za… kradzieże. Zróbmy coś wreszcie!

Te moje własne spostrzeżenia postanowiłem rozpocząć od przytoczenia fragmentu art.278 KK (polskiego Kodeksu Karnego), który zaczyna się od słów: „Kto zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz ruchomą podlega karze (…)”. Jakież to jest oczywiste i zrozumiałe, proste… jednak chyba nie wszystko, i nie dla wszystkich…

Wszyscy kradną?

Przebywając w naszym rodzinnym kraju (czy też na emigracji), ocieramy się, jesteśmy świadkami zdarzeń i przypadków drobnych i większych kradzieży, lub też sytuacji, gdzie takie zdarzenie mogłoby mieć miejsce.

W tym też momencie występuje paradoks, który dosyć trudno mi zrozumieć: sam fakt kradzieży jest w naszym społeczeństwie bardzo negatywnie postrzegany i piętnowany, jednak mając przyzwolenie władz rządzących – kradnących na potęgę w imię prawa i za przyzwoleniem tworzonych przez siebie przepisów karnych, masowo przymykamy oczy na drobne złodziejstwo, biernie akceptujemy towarzystwo złodziei wiedząc, że ten rodzaj ludzki nie pominie żadnej okazji realizując złodziejski proceder.

Polak to pijak i złodziej

Sami też wielokrotnie dajemy tej hołocie społeczne przyzwolenie na kradzież, poprzez kupno przypadkowego asortymentu za „okazyjną” cenę. Ta złodziejsko-pijacka („Polak to pijak i złodziej„) łatka przylgnęła do naszego ucięmiężonego narodu w całej Europie i świecie.

Codziennie setki tysięcy naszych rodaków za granicą podczas zwykłych zakupów, pracy, spacerów jest obserwowana przez czujne oko wielkiego brata, a mimo wszystko patogenny element wykorzystuje wszystkie nadarzające się okazje (dzielnie wytrzymując te krótkie chwile strachu przed konsekwencjami) do darmowego powiększania swych zasobów materialnych i finansowych.

Złodzieje i MY (nieumyślini?) paserzy

Niestety pozostała („uczciwa”) część społeczeństwa, korzystając z niesamowitych okazji po nieprzyzwoicie niskich cenach, niemal gremialnie nabywa różnego rodzaju asortyment od przypadkowych i nieprzypadkowych współtowarzyszy emigracji, wypełniając w ten sposób wszystkie znamiona przestępstwa w postaci nieumyślnego paserstwa.

Oczywiście bez świadomości konsekwencji, i faktu, że nabywając towar pochodzący z przestępstwa zamknęliśmy przestępcze koło, gdyż jak powszechnie wiadomo złodziej swój towar zmuszony jest upłynnić, a jeżeli nie ma tego jak i komu sprzedać, proceder siłą rzeczy zwyczajnie zanika (no chyba że chcemy mówić o „kolekcjonerstwie”).

Tysiące polskich złodziei w NL!!!

Statystycznie, w przeciągu jednego roku z każdego biura pośrednictwa pracy których w Holandii jest tysiące, wylatuje za drobne kradzieże od 4 do 6 Polaków – niesamowite co?

A jest to tylko wierzchołek góry lodowej, o czym już głośno się nie mówi. A jednak to my żyjemy w tym środowisku, i to od nas zależy, czy w końcu zaczniemy zmieniać opinię o Polakach przebywających na zarobkowej emigracji.

Dezodorant za 3 euro…

Walczmy z tym i podobnymi zjawiskami, a coraz rzadziej będziemy przeżywać szok słysząc, że nasz kolega/znajomy/przyjaciel wyleciał z pracy za kradzież np. dezodorantu o wartości 3 euro, a postrzeganie nas przez tutejsze społeczeństwo zacznie ulegać radykalnej (mam taką nadzieję) zmianie na lepsze…

Życzę powodzenia i pozdrawiam… 

Tomek Piechocki

Piechocki

(30 maja 2017, Boskoop, Holandia Południowa)